poniedziałek, 16 września 2013




tylko we wrześniu pada pięknie cień
na Kwiatuszkarnię
Jestem raczkująca w poczuciu wartości swym. Czasem łapię się na projekcji, że to co inni mówią, jeśli źle, to niezmiernie bolesne, a jeśli dobrze to na pewno się mylą ( a przecie pisałam, że pismo może się różnym podobać!!!). Ech.. Dlaczego nie umiem/ my przyjmować komplementów i dlaczego tak trudno nam powiedzieć o czymś, że jest piękne, że pyszne, że dziękuję. 
Może uznajemy, że skoro za tagliatelle z łososiem płacimy 23zł, to dzięki tej kwocie jesteśmy zwolnieni od wszelkich opinii, zwłaszcza dobrych. 
W Kwiatuszkarni zaczęła pojawiać się nowa Kwiatuszkarka-Natalia. Jest nowa na tym gruncie, więc niepewnie stawia kroki.
W zeszłym tygodniu zrobiła zamówioną kompozycję z najcięższej okazji, czyli dla bliskiej nieżyjącej osoby. Pani przyszła, odebrała, lakonicznie podziękowała i wyszła.
Kilka godzin później pani zadzwoniła, że kompozycja piękna, że trochę zaniemówiła i żeby "ta nowa pani" się nie denerwowała, bo ona będzie wracać. Jest to jakiś wysiłek, ale jakże prawy, by do kogoś informacja zwrotna dotarła. Myślę że może warto komuś powiedzieć np że zrobił fajny bukiet (o ile zrobił!!), że pomidorowa była miu miu(o ile była!!),  a Halinka w tej żółtej sukience wygląda jak kwiat rumianku (o ile wygląda) ...







             ślubuję...                                                


Kilka dni temu wszedł klient z dziwnym uśmiechem i znanym zdaniem "mam nietypową prośbę". Zapytałam czy chodzi o folię czy o to jak zajmować się storczykami.. "Nie, nie...chodzi o wiązankę ślubną dla mnie tzn. za godzinę czy jakoś ponad mam ślub". Wielbię takie emocje, bo bukiet nijak nie chciał się ułożyć. Miało być letniawo. Na szczęście były i hortensje i groszki pachnące. Nijak wstążka, choć wstążka ulubiona, ale czas, czas, nie czeka na nas...i tak wyszło. Panie J., przepraszam, że obcięłam panu głowę (chociaż pięknie pan wyszedł), ale nie podpisałam umowy o publikowaniu twarzy.  

Nadszedł sezon wyklucia się moli spożywczych. Dranie latają i sieją larwy. Natalia klaszcze, mało rytmicznie, próbując zmniejszyć populację. Dziś też, jeden klient (w zaiste szlachetnym garniturze), także w dość komiczny sposób, machał dłońmi, ale one, jakby się zmówiły, że wylecą w kilka i niech ma oczopląs. Miał miał, bo nawet jak go miał w dłoni, to zaraz wypuszczał. Ostatecznie uznał, że to jego pasja.




Nie opublikowałam komentarza od p. Zaniepokojonej, bo nie chcę zamętu czynić.
Wierzę, że będzie dobrze i wszystkie decyzje są podjęte z pełną świadomością.
Znów rozwinięcie tematu przesuwam na następny raz, i tak dziś jakoś dużo się mądrzyłam, nudy na pudy.






W nim cały wszechświat.