czwartek, 20 grudnia 2012




Powiesiłam 2 choinki przed Kwiatuszkarnią czubkiem w dół, żeby nie powiedzieć "do góry nogami". Nie wyglądało jak planowałam, ale czas nieubłagalnie dalej do przodu, więc zostały takie nagie. Potem zobaczyłam jak moja choinka idzie, chwiejnym krokiem. Wyskoczyłam, krzyknęłam. Oni nigdy nie uciekają, tylko krokiem nieco zaokrąglonym wracają, odkładają, przepraszają i równie chwiejnym odchodzą.. 
Niestety przy wianku, Basia nie zauważyła sprawcy. Dziwne to jego zniknięcie..
podajemy jego wygląd...

Po lewej kompozycja zainspirowana programem Paskala- kucharza, co to kaczkę z gruszkami i sianem zaszył.

Poniżej kompozycja-ognisko, jeszcze w trakcie realizacji została sprzedana.
Niektórzy ocenili, że wyglądała jak wyrzucenie na kupkę wszystkiego, sugerując, że śmietnik. Przyjęte na biurko.

Tu, dwojaczki, a w sumie czworaczki wyszły i poszły..



....."muszę coś wybrać dla teściowej.muszę nie muszę, ale muszę"...



Mamy w Kwiatuszkarni wierzbę, szczepioną. Tzn. ona już nie żyje i taką ją znalazłam, właściwie to nawet nie ja, ale ja w pełni  świadomości wciągnęłam ją do środka.
Zimową porą rok drugi, opleciona galaktycznym światłem.







Mrozy cisną, trzeba sikorki dokarmiać...





3 komentarze:

  1. Zdecydowany sprzeciw - to Okrasa wypchał sianem kaczkę i zaszył ku uciesze gawiedzi
    wierzba spowita galaktycznym światłem - wspaniała!

    OdpowiedzUsuń
  2. to była prowokacja z tym Pascalem prawda?

    OdpowiedzUsuń
  3. skąd, żadna prowokacja..bardzo przepraszam nie wiem czy bardziej Pascala, Okrasę, czy całą gawiedź fanów Okrasy... z drugiej strony oni są jak poduszka i poszewka, jak wosk i knot, jak...

    OdpowiedzUsuń