piątek, 26 kwietnia 2013




Dużo jeżdżę autem, ale przez 15lat nigdy nie złapałam "kapcia" czy jakoś tak to się mówi.
Trochę się tego obawiam, ale przecież wszystko co potrzebne mam ze sobą. Piszę o tym bo..
przyszedł pan co wypowiedział dobrze znaną mi kwestię "ja się na kwiatach nie znam" dodając
"kobiety MAJĄ się znać na kwiatach a mężczyźni na zmianie opon". Nie to jednak było sednem, chociaż już czułam pomarańczowe światło na horyzoncie. 
"...policja powinna wymienić pękniętą oponę, w Anglii wymieniają, tu w Polsce to by jeszcze mandat dostał że stwarza zagrożenie na drodze.." "nie, nie, my na pewno zostaniemy w Anglii". Nie neguję emigracji w żaden sposób, tylko MALKONTENCTWA nie znoszę. Proszę o nie narzekanie w Kwiatuszkarni na policję, na politykę, na przeterminowane leki, na pyłki, na mąkę i na zło. Proszę też nie narzekać, że kwiaty stare.
U mnie prysznic przecieka, jak to kiedyś powiedział w Kwiatuszkarni, pewien emigrant, w pół stroju londyńskim Camden Town, 
"what's a mess!" 


To to powyżej to współczesna rodzina 2+1; a na pierwszym planie (co mnie bardziej interesuje) są przecudnej urody czeresieńki, które powodują pracę kubków smakowych. Przyjechały w ostatnim transporcie nowości. Wystawa też się nieco uzupełniła...


Bukiet na powitanie nowego obywatela Polski. A może (i nawet lepiej) wdzięczność pani kobiecie, za powzięcie takiego przedsięwzięcia, jakim jest poród. Jaskry, pistacjowe goździki, anemony, astrantia okalane zatrwianem.  









Zanużyć się w ściółce przed wschodem,
słyszeć tylko kosy..


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz